Statystyki publikowane między innymi przez Biuro Informacji Kredytowej oraz Komisję Nadzoru Finansowego wskazują, że liczba frankowiczów systematycznie spada. W połowie 2022 r. można było szacować, że Polacy spłacają jeszcze około 380 000 kredytów rozliczanych we franku. Pod koniec 2016 r. analogiczny wynik przekraczał 520 000 umów. Opisywana sytuacja sugeruje, że wielu kredytobiorców postanowiło wybrać kontrowersyjne rozwiązanie, jakim jest spłata kredytu frankowego przed terminem. Przyczyną takiej decyzji mogła być obawa przed coraz wyższym kursem CHF/PLN. Wiele osób, które nadpłaciły swój kredyt lub spłaciły go całkowicie teraz martwi się, że spłata kredytu frankowego przed terminem wykluczy możliwość odzyskania pieniędzy od banku. Warto wyjaśnić, czy ten negatywny dla kredytobiorców scenariusz wchodzi w grę.
W pierwszej kolejności trzeba podkreślić, że całkowita spłata kredytu frankowego przed terminem nie wyklucza możliwości formułowania roszczeń względem banku. Takie roszczenia nie stanowią też problemu jeśli spłata kredytu frankowego przed terminem była jedynie częściowa. Jeżeli doszło do całkowitej spłaty długu, to kredytobiorca będzie domagał się zwrotu spełnionego świadczenia. Wedle kodeksu cywilnego, jest to możliwe między innymi, gdy świadczenie wynikało z nieważnej czynności prawnej lub zostało wykonane pod przymusem (dotyczącym np. uniknięcia egzekucji komorniczej).
Warto wiedzieć, że w przypadku całkowitej spłaty kredytu frankowego i jego swoistego „zamknięcia” przez bank, pozew będzie się opierał na innej podstawie prawnej. Mowa o pozwie przeciwko bankowi uwzględniającym roszczenie o zapłatę w związku z nieważnością umowy kredytowej. Alternatywę stanowi pozew o zapłatę przedstawiający konieczność rozliczenia z bankiem jako skutek tzw. „odfrankowienia”. Zatem w razie nieaktywnego już kredytu frankowego, istnieją te same warianty uzyskania zwrotu środków („odfrankowienie” oraz unieważnienie umowy).
W sytuacji, gdy nastąpiła całkowita spłata kredytu frankowego przed terminem oczywiście trzeba wskazać na istnienie klauzul abuzywnych, które unieważniają całą umowę lub mechanizm waloryzacji zadłużenia. Różnica względem powództwa związanego z wciąż aktywnym kredytem dotyczy przygotowania pozwu. Nie wymaga on dowodzenia interesu prawnego powoda, gdyż mowa o zapłacie. Pozew składany przez frankowicza, który spłacił kredyt powinien natomiast zawierać precyzyjne ustalenie dochodzonej kwoty. Takie roszczenie oczywiście będzie uwzględniało odsetki.
Niektóre osoby twierdzą nawet, że dochodzenie swoich roszczeń od banku jest łatwiejsze jeśli miała miejsce całkowita spłata kredytu frankowego przed terminem. Taka teza faktycznie ma pewne uzasadnienie. Warto bowiem wiedzieć, że w przypadku „odfrankowienia” nie będzie konieczności ustalania nowego harmonogramu spłaty. Istotna różnica dotyczy też coraz częstszych powództw o zapłatę związaną z nieważnością umowy. Jeżeli sąd uzna, że nieaktywna już umowa kredytowa była nieważna, to bank będzie zmuszony do oddania całej sumy wpłaconej przez konsumenta. Kredytobiorca nie będzie musiał dokonywać dodatkowej wpłaty ze swojej strony, skoro zwrócił już instytucji bankowej cały pożyczony kapitał.
Pomimo wyżej wymienionych korzyści, oczekiwanie na wytoczenie powództwa wobec banku dopiero po całkowitej spłacie kredytu wydaje się dość ryzykownym rozwiązaniem. Może się bowiem okazać, że w przyszłości wejdą w życie przepisy niekorzystne dla kredytobiorców. Trzeba też brać pod uwagę ewentualną niewypłacalność niektórych banków na skutek pozwów konsumentów i pogorszenia sytuacji gospodarczej. Kolejnym zagrożeniem jest dłuższy okres, w którym dłużnik będzie narażony na ryzyko kursowe.
Eksperci zajmujący się sprawami frankowiczów podkreślają, że takie osoby powinny zwracać szczególną uwagę na termin przedawnienia roszczeń jeśli całkowita spłata kredytu frankowego miała już miejsce. Mowa o dziesięcioletnim terminie przedawnienia dotyczącym roszczeń powstałych przed 9 lipca 2018 r. Dla pozostałych roszczeń stosuje się już krótszy, sześcioletni termin przedawnienia. Uchwała Sądu Najwyższego z dnia 7 maja 2021 r. (sygnatura akt III CZP 6/21) sugeruje, że termin przedawnienia należy naliczać dopiero od dnia, w którym kredytobiorca dowiedział się o obecności klauzul abuzywnych w swojej umowie.